- [T.I], idziemy jutro na kolacje.- oznajmił Louis z uśmiechem. Gdy tak na ciebie patrzył nie umiałaś mu odmówić.
- No cześć [T.I]!
- Siemka. Wejdźcie.- przepuściłaś ich w drzwiach i zaprowadziłaś do salonu. Chłopaki przywitali się z twoim ukochanym i już po chwili wszyscy oglądaliście Toy Story, które kazał wam włączyć Liam.
- Przynieś mi sok, kotku.- usłyszałaś głos Hazzy. Często się tak do ciebie zwracał, chociaż dobrze wiedział, że denerwuje tym Louisa. Podniosłaś się z sofy i poszłaś do kuchni. Wzięłaś karton soku, nalałaś go do szklanki i zaniosłaś ją Harremu.
- Proszę. - powiedziałaś podając mu szklankę.
- Dziękuję skarbie.- usłyszałaś w odpowiedzi.
- Nie zapędzasz się?- usłyszeliście zdenerwowany głos Lou.
- Nie!- wytknął język.
Głośno westchnęłaś zwracając na to uwagę innych.
- Cicho.- prawie, że krzyknął Liam.
Wszyscy ucichliście i dalej obserwowaliście poczynania głównych bohaterów na ekranie. Po pewnym czasie zauważyłaś, że Li nerwowo podryguje.
- Liam? Co ci jest?
- No bo...- zaczął i zastopował film. - Danielle jest w ciąży.
Chłopaków zatkało. Niall zastygł z ręką w połowie drogi do ust, Harry upuścił szklankę z sokiem, plamiąc tym samym dywan, Louis i Zayn siedzieli z otwartymi buziami. A ty się uśmiechnęłaś. Bardzo lubiłaś Dan i cieszyłaś się, że są szczęśliwi.
- Gratuluje!- powiedziałaś i przytuliłaś Liama.
- Dzięki.
- Będę wujkiem!- wrzasnął Harry, a reszta mu zawtórowała.
- Będziemy wujkami! Będziemy wujkami!- krzyczeli biegając dookoła sofy.
- Eh, jestem zmęczona idę spać. - powiedziałaś i weszłaś po schodach na drugie piętro gdzie mieściła się wasza sypialnia. Wzięłaś prysznic, przebrałaś się w piżamę i poszłaś do łóżka. Po jakimś czasie przyszedł Louis i położył się obok ciebie.
- Kocham cię wiesz? - usłyszałaś.
- Tak, ja ciebie też. - powiedziałaś wtulając się w niego.
Po chwili usnęłaś.
Następnego dnia
Obudziłaś się w łóżku sama co było bardzo dziwne. Louis był strasznym leniem. Potrafił wstać o 12 i powiedzieć, że jest senny. A dzisiaj? 8 i nie ma go w łóżku? Wyszłaś z łóżka i poszłaś do łazienki. Po godzinie wyszłaś z pomieszczenia już ubrana i z wyprostowanymi włosami. Szybko zeszłaś do kuchni i to co tam zobaczyłaś było dla ciebie szokiem. Louis stał tam i robił naleśniki. On! Zawlec go do kuchni jest niezłym wyczynem.
- Louis? Dobrze się czujesz kochanie?
Odwrócił się i podszedł do ciebie składając na twych ustach słodki pocałunek.
- Świetnie.
- To czemu gotujesz z własnej woli?
- Bo chciałem zrobić ci przyjemność. - obdarzył cię promiennym uśmiechem, który odwzajemniłaś.
- Dziękuję skarbie.- usiadłaś przy stole a Lou postawił przed tobą talerz z naleśnikami. Były bardzo smaczne.
- Nie wiedziałam, że umiesz gotować.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. Bądź gotowa o 18.
- Dobrze.- pocałowałaś Louisa w policzek i wyszłaś z domu. Celem twojej podróży był dom [I.T.P] pomyślałaś, że pójdziecie razem na zakupy. Delikatnie zapukałaś do drzwi w których prawie natychmiast zjawiła się [I.T.P].
- O! Cześć [T.I]!
- No hej. Idziemy na zakupy?
- Jasne!
[I.T.P] wzięła torebkę i wybiegła z domu. Przez parę godzin chodziłyście po sklepach aż w końcu znalazłaś sukienkę odpowiednią na dzisiejszy wieczór. [I.T.P] odprowadziła cię pod dom i sama poszła do siebie. Szybko wbiegłaś na górę bo do 18 zostały tylko dwie godziny. Weszłaś do łazienki i spędziłaś tam prawie dwie godziny, ale efekt był oszałamiający. Ubrałaś się w to: kliknij. Wyszłaś z łazienki i poszłaś do salonu gdzie miałaś zamiar poczekać na Lou, ale on już tam był. Na twój widok lekko otworzył usta. Ty cicho się zaśmiałaś i obróciłaś się wokół własnej osi.
- Podoba ci się?
- Wyglądasz nieziemsko.- odparł Louis.
Chwycił cię w talii i razem wyszliście z domu. Zaprowadził cię do samochodu i otworzył Ci drzwi. Po 30 minutach byliście na miejscu. Weszliście do eleganckiej restauracji w której nie było zbyt wielu osób. Usiedliście przy jednym z wielu stolików i zaczęliście rozmawiać. Po chwili kelnerka przyniosła zamówione dania. Równo o 19.30(spojrzałaś na zegarek) Louis odezwał się lekko podenerwowanym głosem.
- [T.I]?
- Tak? - Lou wstał i przed tobą klęknął. Z kieszeni wyjął malutkie pudełeczko i je otworzył. W środku znajdował się śliczny złoty pierścionek.
- Czy zechcesz uczynić mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zechcesz wyjść za mnie?
Łzy zaczęły spływać ci po policzkach.
- Tak.- to jedyne słowo jakie byłaś w stanie wydusić. Lou włożył Ci na palec pierścionek i po chwili złączył wasze usta w ciepłym pocałunku. Kiedy się od siebie odsunęliście, ludzie przy najbliższych stolikach zaczęli bić wam brawa. Uśmiechnęliście się do siebie i usiedliście przy stoliku. Z rozmowy wyrwał was straszny huk i krzyk jakiejś kobiety. Spojrzeliście w kierunku hałasu. Stało tam pięciu mężczyzn w kominiarkach. Trzymali broń. Zaczęli krzyczeć, że wszystkich zamordują jeśli obsługa nie da im wszystkich pieniędzy. Wzrok jednego z nich padł na ciebie i Louisa.
- O i One Direction tu jest! I to jeszcze z panienką!- krzyknął jeden z nich zbliżając się do was. Chwycił cię za ramie i pociągnął.
- Puść mnie!- warknęłaś.
- Nie mam zamiaru. - pociągnął cię w stronę swoich kolegów.
- Zostaw ją!- krzyknął Lou wstając.
- Rusz się tylko a przestrzelę jej piękną główkę!- wrzasnął przykładając lufę do twojej skroni. Louis zastygł z przerażeniem na twarzy.
- Może się nią zabawimy?- usłyszałam głos jednego z nich.
- Dobry pomysł.- powiedział drugi. Koniecznie włącz to.
- Puszczaj!- wrzasnęłaś i zaczęłaś się mu wyrywać. Poczułaś straszny ból i upadłaś.
- [T.I]!- usłyszałaś głos Louisa. Twoja biała sukienka momentalnie zaczęła robić się czerwona. Przed twoimi oczami pojawiły się mroczki. Usłyszałaś jakieś krzyki i zemdlałaś.
Oczami Louisa
Łzy spływały mi po policzkach. [T.I] zgodziła się zostać moją żoną a on ją postrzelił. Jak on mógł? Otworzyła swoje piękne oczy.
- Louis?- wychrypiała.
- Jestem tutaj kochanie. - pogłaskałem jej bladą dłoń.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też, skarbie.
Nagle maszyny podłączone do mojej ukochanej zaczęły piszczeć a [T.I] zamknęła oczy. Lekarze i pielęgniarki wbiegły na salę.
- Proszę wyjść!- usłyszałem surowy głos pielęgniarki.
Posłusznie wyszedłem z sali. Chłopaki stali. Nic nie mówili. Patrzyli na mnie z bólem i żalem. Po bardzo długim czasie przyszedł lekarz.
- Co z nią?- spytałem z nadzieją. Lekarz spuścił wzrok i powiedział.
- Przykro mi. Odeszła.
Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. [T.I] ona odeszła. Moja narzeczona.
- Proszę pana, - zaczął lekarz- ona była w ciąży.
Zszokowało mnie to. [T.I] była w ciąży? Dlaczego nie mogliśmy iść do innej restauracji? Dlaczego wybrałem akurat tą? To był największy błąd w moim życiu. Dlaczego ja? Zacząłem płakać. Nie wstydziłem się łez. Moja ukochana umarła a z nią moje dziecko. Wybiegłem ze szpitala i wsiadłem do samochodu. Łzy spływały mi po policzkach a ja cały czas przyspieszałem. Nagle ktoś wbiegł na drogę. Starałem się ją wyminąć, ale straciłem panowanie nad kierownicą. Wjechałem na drzewo. Jedyne co poczułem to ból przyszywający moją czaszkę.
***
I mamy imagin z Lou! Liczę na waszą opinię zawartą w komentarzach. :)
Super! Naprawde zajebisty imagin! :)
OdpowiedzUsuńHeej *o* super !! Ale ......planujesz drugą część ?? :)
OdpowiedzUsuńA oni oboje juz czasem nie umarli? O.o
UsuńTaki troche...dramatyczny, ale podobał mi się :)
OdpowiedzUsuńO boziu, popłakałam się. Cudo, cudo i jeszcze raz cudo ♥
OdpowiedzUsuńSliiicznyyyy !!!! :))
OdpowiedzUsuńNie wiem czy Cię t pocieszy, ale się popłakałam. Wspaniale piszesz.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ;D
http://dreamsonedirect.blogspot.com/
No normalnie rycze. Imagin po prostu brak słów.
OdpowiedzUsuńRomantyczny i bardzo smutny........Ja płaczę ..ale super imagin ;) , daj jeszcze jakieś z Lou ;)
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie miałam przyjemności zetknąć się z imaginem z taką fabułą! Genialne! :)
OdpowiedzUsuńTo było takie piękne i jeszcze z tą muzyką:)
OdpowiedzUsuńBajka!
Tylko szkoda, że tak się skończyło:(
Szkada, ze smutne ;(.. ale i tak masz talent!! A muzyka exxtra.. ;**
OdpowiedzUsuń