piątek, 22 lutego 2013

3. Harry

Siedziałaś na łóżku trzymając w rękach list od Amber. Twojej najlepszej blond przyjaciółki. List głosił, że dzisiaj odbędzie się spotkanie klasowe twojej starej szkoły. Teraz już studiujesz.. 
- [T.I]? Dokąd jedziesz?- usłyszałam głos mamy.
- Na spotkanie klasowe mamuś.
- Dobrze.
- Słuchaj. Niedługo powinna być [I.T.P].
- Okej.
Matka szybko opuściła twój pokój. Dziś zobaczę całą moją klasę. I zobaczę go. Mojego byłego. Rozstaliśmy się z powodu mojego wyjazdu. Do tej pory żaden chłopak nie umiał mi zastąpić Harrego. Teraz on jest w One Direction i jest bożyszczem nastolatek. - myślałaś. Westchnęłaś cicho i wyszłaś z pokoju, ponieważ usłyszałaś głos wołającej cię mamy. Pokonałaś drogę dzielącą cię i drzwi wejściowe. Otworzyłaś je a twoim oczom ukazała się rozpromieniona [I.T.P].
- No hej! Gotowa?
- Jasne!
Oby dwie udałyście się do samochodu twojej koleżanki.
- [T.I]! Dzisiaj zobaczysz się z Harrym!
- Wiem. Stęskniłam się za nim.
Jechałyście dość długo, słuchając muzyki i rozmawiając. Gdy dojechałyście do hotelu gdzie odbywał się zjazd, było już dość dużo osób. Wzrokiem odszukałyście stare przyjaciółki i przywitałyście się z nimi.
- [T.I]! Jak ty się zmieniłaś!- usłyszałaś krzyk Amber.
- Ty też! Jak mogłaś przefarbować się z tego pięknego blondu!
- Tak jakoś wyszło.- podeszli do was starzy koledzy. Wśród nich był Harry. Na twój widok cały się rozpromienił.
-Cześć [T.I]!- przywitał się.
- Hej.
- Nasze klasowe gołąbeczki znowu razem.- zawołał jeden z waszych kolegów- Jake.
Na twojej twarzy pojawiły się malutkie rumieńce.
- Nadal wyglądasz uroczo jak się rumienisz.- usłyszałaś głos Harrego. Na szczęście mówił szeptem.
- Dziękuję.
- Chodźcie do środka!- wrzasnęła Amber.
- Ty to zorganizowałaś?
- Tak. To hotel mój i mojego męża- pamiętałaś ślub Amber. Był jednym z najpiękniejszych ślubów na których byłaś. Lubiłaś takie uroczystości. Weszliście do pięknego hotelu. Amber podeszła do uśmiechniętej recepcjonistki i coś jej wytłumaczyła, ta lekko pokiwała głową i zaczęła coś pisać. Wszyscy rozeszliście się po pokojach. Mieliście iść na kolację z klasą o 18. Czekałaś na to spotkanie. Tak dawno się widzieliście. Pokój dzieliłaś z [I.T.P]. Ktoś zapukał do drzwi, wstałaś z łóżka i poszłaś otworzyć. Była to Amber.
- Cześć! Jak wam się podoba pokój?
- Śliczny!
- To dobrze, a teraz opowiadać jak sobie ułożyłyście życie. - odrzuciła do tyłu swoje farbowane włosy i usadowiła sie w fotelu.
- Ja mam narzeczonego- Jamesa i kończę studia medyczne.- odpowiedziała [I.T.P].
- Ja jestem singlem z wyboru i też kończę studia, ale ja plastyczne.
- Z wyboru?- na bladej twarzy Amber pojawił się grymas.
- Taa, ciągle źle wybieram.- stwierdziłaś i wzruszyłaś ramionami.
- Dobra, pomóżcie mi coś wybrać. Wybrałyście dla niej to. Dla ciebie to: to. Równo o 18 byliście w restauracji. Szybko straciliście kontrole nad alkoholem. Nikt go sobie nie szczędził. Rozmawialiście głównie na temat szkoły. Większość dziewczyn szczebiotała do Harrego, jednak on zwracał uwagę tylko na ciebie.
- Chodźcie nad jezioro!- wrzasnęła Amber. Wszyscy chętnie przystali na jej propozycję. Na pomoście było pięknie. Tafla jeziora była gładka i pięknie połyskiwała.
- [T.I]? Możemy porozmawiać? - odwróciłaś się i ujrzałaś Harrego.
- Jasne. - zaczęliście rozmawiać. Po jakiejś godzinie wróciliście do hotelu. Wódka lała się strumieniami co spowodowało, że urwał Ci się film.
Rano: 
Obudził cię straszny ból głowy. A więc kac już cię dopadł. Odwróciłaś się i zobaczyłaś Harrego, śpiącego w tym samym łóżku co ty. Najgorsze było to, że nic nie pamiętałaś.



O matko! Strasznie dziękuję, za miłe słowa! Nie spodziewałam się aż tylu ciepłych opinii. Strasznie mi miło. :)  Szczerze mówiąc to do napisania tego imagina natchnął mnie serial- przystań. ^_^ Wolicie, żebym pisała krótkie czy długie imaginy? O kim ma być następny?  xxx Liczę na waszą opinię zawartą w komentarzach. :)

wtorek, 19 lutego 2013

2. Louis

Czy moje życie nie jest idealne? Perfekcyjny dom, dobra praca, romantyczny i kochany chłopak. To jest życie.- myślałaś leżąc wtulona w Louisa. Nawet fanki cię zaakceptowały. Co prawda zdarzały się też takie, które cię obrażały, ale było ich coraz mniej.
- [T.I], idziemy jutro na kolacje.- oznajmił Louis z uśmiechem. Gdy tak na ciebie patrzył nie umiałaś mu odmówić.
- Dobrze.- powiedziałaś wstając z sofy. Poszłaś do kuchni. Ostatnio coraz częściej i coraz więcej jadłaś. Trochę cię to martwiło, ale waga była w porządku. Nie zdążyłaś z powrotem wejść do salonu ponieważ ktoś zadzwonił do drzwi. Podeszłaś do nich aby je otworzyć. Przed drzwiami zobaczyłaś cztery znajome twarze.
- No cześć [T.I]!
- Siemka. Wejdźcie.- przepuściłaś ich w drzwiach i zaprowadziłaś do salonu. Chłopaki przywitali się z twoim ukochanym i już po chwili wszyscy oglądaliście Toy Story, które kazał wam włączyć Liam.
- Przynieś mi sok, kotku.- usłyszałaś głos Hazzy. Często się tak do ciebie zwracał, chociaż dobrze wiedział, że denerwuje tym Louisa. Podniosłaś się z sofy i poszłaś do kuchni. Wzięłaś karton soku, nalałaś go do szklanki i zaniosłaś ją Harremu.
- Proszę. - powiedziałaś podając mu szklankę.
- Dziękuję skarbie.- usłyszałaś w odpowiedzi.
- Nie zapędzasz się?- usłyszeliście zdenerwowany głos Lou.
- Nie!- wytknął język.
Głośno westchnęłaś zwracając na to uwagę innych.
- Cicho.- prawie, że krzyknął Liam.
Wszyscy ucichliście i dalej obserwowaliście poczynania głównych bohaterów na ekranie. Po pewnym czasie zauważyłaś, że Li nerwowo podryguje.
- Liam? Co ci jest?
- No bo...- zaczął i zastopował film. - Danielle jest w ciąży.
Chłopaków zatkało. Niall zastygł z ręką w połowie drogi do ust, Harry upuścił szklankę z sokiem, plamiąc tym samym dywan, Louis i Zayn siedzieli z otwartymi buziami. A ty się uśmiechnęłaś. Bardzo lubiłaś Dan i cieszyłaś się, że są szczęśliwi.
- Gratuluje!- powiedziałaś i przytuliłaś Liama.
- Dzięki.
- Będę wujkiem!- wrzasnął Harry, a reszta mu zawtórowała.
- Będziemy wujkami! Będziemy wujkami!- krzyczeli biegając dookoła sofy.
- Eh, jestem zmęczona idę spać. - powiedziałaś i weszłaś po schodach na drugie piętro gdzie mieściła się wasza sypialnia. Wzięłaś prysznic, przebrałaś się w piżamę i poszłaś do łóżka. Po jakimś czasie przyszedł Louis i położył się obok ciebie.
- Kocham cię wiesz? - usłyszałaś.
- Tak, ja ciebie też. - powiedziałaś wtulając się w niego.
Po chwili usnęłaś.

Następnego dnia 

Obudziłaś się w łóżku sama co było bardzo dziwne. Louis był strasznym leniem. Potrafił wstać o 12 i powiedzieć, że jest senny. A dzisiaj? 8 i nie ma go w łóżku? Wyszłaś z łóżka i poszłaś do łazienki. Po godzinie wyszłaś z pomieszczenia już ubrana i z wyprostowanymi włosami. Szybko zeszłaś do kuchni i to co tam zobaczyłaś było dla ciebie szokiem. Louis stał tam i robił naleśniki. On! Zawlec go do kuchni jest niezłym wyczynem. 
- Louis? Dobrze się czujesz kochanie? 
Odwrócił się i podszedł do ciebie składając na twych ustach słodki pocałunek. 
- Świetnie. 
- To czemu gotujesz z własnej woli? 
- Bo chciałem zrobić ci przyjemność. - obdarzył cię promiennym uśmiechem, który odwzajemniłaś. 
- Dziękuję skarbie.- usiadłaś przy stole a Lou postawił przed tobą talerz z naleśnikami. Były bardzo smaczne. 
- Nie wiedziałam, że umiesz gotować. 
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. Bądź gotowa o 18. 
- Dobrze.- pocałowałaś Louisa w policzek i wyszłaś z domu. Celem twojej podróży był dom [I.T.P] pomyślałaś, że pójdziecie razem na zakupy. Delikatnie zapukałaś do drzwi w których prawie natychmiast zjawiła się [I.T.P]. 
- O! Cześć [T.I]! 
- No hej. Idziemy na zakupy? 
- Jasne! 
[I.T.P] wzięła torebkę i wybiegła z domu. Przez parę godzin chodziłyście po sklepach aż w końcu znalazłaś sukienkę odpowiednią na dzisiejszy wieczór. [I.T.P] odprowadziła cię pod dom i sama poszła do siebie. Szybko wbiegłaś na górę bo do 18 zostały tylko dwie godziny. Weszłaś do łazienki i spędziłaś tam prawie dwie godziny, ale efekt był oszałamiający. Ubrałaś się w to: kliknij.  Wyszłaś z łazienki i poszłaś do salonu gdzie miałaś zamiar poczekać na Lou, ale on już tam był. Na twój widok lekko otworzył usta. Ty cicho się zaśmiałaś i obróciłaś się wokół własnej osi. 
- Podoba ci się? 
- Wyglądasz nieziemsko.- odparł Louis. 
Chwycił cię w talii i razem wyszliście z domu. Zaprowadził cię do samochodu i otworzył Ci drzwi. Po 30 minutach byliście na miejscu. Weszliście do eleganckiej restauracji w której nie było zbyt wielu osób. Usiedliście przy jednym z wielu stolików i zaczęliście rozmawiać. Po chwili kelnerka przyniosła zamówione dania. Równo o 19.30(spojrzałaś na zegarek) Louis odezwał się lekko podenerwowanym głosem.
- [T.I]? 
- Tak? - Lou wstał i przed tobą klęknął. Z kieszeni wyjął malutkie pudełeczko i je otworzył. W środku znajdował się śliczny złoty pierścionek. 
- Czy zechcesz uczynić mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zechcesz wyjść za mnie? 
Łzy zaczęły spływać ci po policzkach. 
- Tak.- to jedyne słowo jakie byłaś w stanie wydusić. Lou włożył Ci na palec pierścionek i po chwili złączył wasze usta w ciepłym pocałunku. Kiedy się od siebie odsunęliście, ludzie przy najbliższych stolikach zaczęli bić wam brawa. Uśmiechnęliście się do siebie i usiedliście przy stoliku. Z rozmowy wyrwał was straszny huk i krzyk jakiejś kobiety. Spojrzeliście w kierunku hałasu. Stało tam pięciu mężczyzn w kominiarkach. Trzymali broń. Zaczęli krzyczeć, że wszystkich zamordują jeśli obsługa nie da im wszystkich pieniędzy. Wzrok jednego z nich padł na ciebie i Louisa. 
- O i One Direction tu jest! I to jeszcze z panienką!- krzyknął jeden z nich zbliżając się do was. Chwycił cię za ramie i pociągnął. 
- Puść mnie!- warknęłaś. 
- Nie mam zamiaru. - pociągnął cię w stronę swoich kolegów. 
- Zostaw ją!- krzyknął Lou wstając. 
- Rusz się tylko a przestrzelę jej piękną główkę!- wrzasnął przykładając lufę do twojej skroni. Louis zastygł z przerażeniem na twarzy. 
- Może się nią zabawimy?- usłyszałam głos jednego z nich. 
- Dobry pomysł.- powiedział drugi.  Koniecznie włącz to.
- Puszczaj!- wrzasnęłaś i zaczęłaś się mu wyrywać. Poczułaś straszny ból i upadłaś. 
- [T.I]!- usłyszałaś głos Louisa. Twoja biała sukienka momentalnie zaczęła robić się czerwona. Przed twoimi oczami pojawiły się mroczki. Usłyszałaś jakieś krzyki i zemdlałaś. 

Oczami Louisa

Łzy spływały mi po policzkach. [T.I] zgodziła się zostać moją żoną a on ją postrzelił. Jak on mógł? Otworzyła swoje piękne oczy. 
- Louis?- wychrypiała. 
- Jestem tutaj kochanie. - pogłaskałem jej bladą dłoń. 
- Kocham cię. 
- Ja ciebie też, skarbie. 
Nagle maszyny podłączone do mojej ukochanej zaczęły piszczeć a [T.I] zamknęła oczy. Lekarze i pielęgniarki wbiegły na salę. 
- Proszę wyjść!- usłyszałem surowy głos pielęgniarki.
Posłusznie wyszedłem z sali. Chłopaki stali. Nic nie mówili. Patrzyli na mnie z bólem i żalem. Po bardzo długim czasie przyszedł lekarz. 
- Co z nią?- spytałem z nadzieją. Lekarz spuścił wzrok i powiedział. 
- Przykro mi. Odeszła. 
Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. [T.I] ona odeszła. Moja narzeczona. 
- Proszę pana, - zaczął lekarz- ona była w ciąży. 
Zszokowało mnie to. [T.I] była w ciąży? Dlaczego nie mogliśmy iść do innej restauracji? Dlaczego wybrałem akurat tą? To był największy błąd w moim życiu. Dlaczego ja? Zacząłem płakać. Nie wstydziłem się łez. Moja ukochana umarła a z nią moje dziecko. Wybiegłem ze szpitala i wsiadłem do samochodu. Łzy spływały mi po policzkach a ja cały czas przyspieszałem. Nagle ktoś wbiegł  na drogę. Starałem się ją wyminąć, ale straciłem panowanie nad kierownicą. Wjechałem na drzewo. Jedyne co poczułem to ból przyszywający moją czaszkę. 

*** 
I mamy imagin z Lou! Liczę na waszą opinię zawartą w komentarzach. :)

poniedziałek, 18 lutego 2013

1. Zayn

Szykowałaś się na wyjście z Zaynem i jego nową dziewczyną. Poprawiłaś jeszcze i tak już perfekcyjny makijaż i wyszłaś z domu. Mieliście iść do kina. Zayn traktował cię tylko jak przyjaciółkę a ty? Od dawna traktowałaś go jak kogoś więcej. Po paru minutach byłaś już pod kinem. Zayn już tam stał na szczęście sam.
- O hej [T.I]!
- Siemka! Gdzie twoja dziewczyna?
- Zaraz będzie.
- Spoko.
- Kochanie!- już po chwili usłyszałaś głos ukochanego niestety tego słowa nie kierował do ciebie. Śliczna blondynka podeszła do Zayna i mocno go przytuliła a w tobie coś pękło.
- Ja muszę iść.- powiedziałaś łamiącym się głosem i pobiegłaś w stronę swojego domu.
- [T.I]! Czekaj!
Biegłaś do domu, łzy wszystko ci przysłaniały. Wpadałaś na ludzi nawet nie przepraszając. Gdy tylko znalazłaś się w domu pobiegłaś do pokoju. Położyłaś się na łóżku. Cały czas płakałaś. Nie umiałaś sobie poradzić z tym, że Zayn ma nową dziewczynę. Łzy obficie moczyły ci koszulkę, ale nie dbałaś o to. Zayn próbował się do ciebie dodzwonić. Wszystkie połączenia odrzucałaś. Nie miałaś ochoty z nim rozmawiać.  Ktoś zaczął dobijać się do drzwi.
- [T.I]! Wiem, że tam jesteś! Otwieraj!
Na chwiejących się nogach podeszłaś do drzwi i przekręciłaś klucz.
- Płakałaś? - spytał a następnie cię przytulił, ale mu się wyrwałaś.
- Zayn! Ja już tak nie umiem!  Kocham cię od kiedy pamiętam!- położyłaś dłoń na ustach nie mogąc uwierzyć, że to powiedziałaś. Widziałaś szok malujący się w jego oczach.
- Myślałem, że już nigdy tego nie powiesz.- szepnął złączając wasze usta w słodkim pocałunku. Szybko wyrwałaś się Mulatowi, ponieważ dręczyło cię jedno pytanie:
- A ta dziewczyna z którą się dzisiaj umówiłeś? - chłopak przygryzł dolną wargę.
- No ona miała wzbudzić twoją zazdrość.- wyrzucił z siebie na wydechu.
Krótko się zaśmiałaś i przytuliłaś do Malika.

***
Króciutko wiem. Taki jest skutek bólu głowy :( 
W ramach rekompensaty obiecuję dodać jutro długi z Louisem. ^.^

Siemeczka x3

Na wstępie się przedstawię i powiem coś o sobie. Jestem Olga, ale wszyscy mówią mi Oli. Przygodę z One Direction (o których będzie ten blog) zaczęłam 3 miesiące temu. Szczerze mówiąc to ich nie lubiłam, ale przysłuchałam jedną piosenkę - Little Things i się w nich zakochałam. O.o Postrzegam świat tylko w jasnych barwach i nigdy nie widzę ciemnych stron. Jest to błogosławieństwo i przekleństwo zarazem. Czasem sprawia mi to wiele problemów, a czasem pozwala wyjść z niezłych tarapatów czy dołka. W tarapaty popadam dość często, ponieważ moje przyjaciółki są szalone a ja zawsze z chęcią przystaję na ich pomysły. Moją największą pasją jest pisanie opowiadań. Mam nadzieję, że moje imaginy przypadną wam do gustu x3.